Na czasieVirale rozebrane na czynniki pierwsze > redakcja Opublikowane 2 grudnia 20080 0 150 Podziel się Facebook Podziel się Twitter Podziel się Google+ Podziel się Reddit Podziel się Pinterest Podziel się Linkedin Podziel się Tumblr Zmorą wielu przygotowujących wirusowe kreacje marketerów jest popularność osiągana przez ich produkcje wśród Internautów. W większości przypadków youtube’owy licznik zatrzymuje się na poziomie kilkuset lub co najwyżej kilku tysięcy oglądnięć. Przy kilku milionach wyświetleń amatorskich filmów, stanowi dobry powód do frustracji.Co warunkuje sukces virala? Badania przeprowadzone przez Riley’a Crane – fizyka z Uniwersytetu Kalifornijskiego, pokazały, że nawet filmy rozprzestrzeniające się na zasadzie wirusa, które – przynajmniej teoretycznie – powinny charakteryzować się nieprzewidywalnością i pewną dozą chaotyczności, można ująć w postaci matematycznych modeli. Na potrzeby swoich badań Crane podzielił youtube’owe produkcje na trzy kategorie. Do pierwszej zakwalifikował tzw. śmieci, które przypadkowo przyciągają uwagę Internautów. Takie filmy triumfy święcą jedyni przez krótki okres czasu, gdyż jak stwierdził fizyk, nie wywołują procesów społecznościowych i nie generują instynktu stadnego.Drugi typ to virale, które rozprzestrzeniają się po sieciach społecznościowych ze skutecznością godną prawdziwego wirusa. Zwykle odbywa się to za pomocą blogów, maili, linków itp. Jako przykład takiego działania Crane przywołał trailer filmu o Harrym Potterze. Ostatnim sklasyfikowaną przez badacza kategorią są filmy jakościowe. Charakteryzują się one wysokimi skokami popularności w pierwszym okresie rozprzestrzeniania, później jednak popularność takich produkcji spada niemalże do zera. Do tego segmentu zaliczono np. nagrania tsunami w południowo-wschodniej Azji z 2004 roku.Cykliczne zachowania InternecieCrane podczas swoich badań porównał statystyki filmów zaliczonych do drugiej i trzeciej kategorii, gdy te były u szczytu popularności. Warto dodać, że skupił się jedynie na klipach odnotowujących przynajmniej 100 wyświetleń na dobę (warunek ten spełnił co dziesiąty film). W efekcie fizyk udowodnił, że internetowe społeczności można poddać cyklicznym wzorcom zachowań. Dodatkowo kalifornijski naukowiec stwierdził, iż potencjał drzemiący w viralach można opisać za pomocą identycznych modeli matematycznych, które na co dzień używane są do przedstawiania wtórnych wstrząsów podczas trzęsień ziemi.Jak przewidzieć oglądalność?Jak więc można badania Crane’a przełożyć na realne efekty? W tym przypadku niezastąpiona okazuje matematyka. Analizując deterministyczne modele matematyczne można próbować określać zachowanie się ludzkich społeczności. W efekcie otrzymuje się możliwość przewidzenia potencjalnej popularność filmu po jego premierze np. na YouTube, na długo przed zawirusowaniem świata przez tę produkcję."Nietrudno zgadnąć, że stworzenie virala, który okaże się hitem, nie jest zadaniem prostym. Często pomysły zawierające w sobie – przynajmniej według marketerów – olbrzymi potencjał, okazują się niewypałami. Badania zaprezentowane przez Riley’a Crane teoretycznie mogą pomóc w okiełznaniu nieobliczalnego świata tzw. virali. Teraz ruch należy do marketerów, którzy w zaciszu swoich gabinetów muszą zastanowić się jak przełożyć uniwersyteckie teorie na realne efekty" – komentuje Monika Orłowska, New Business Manager w Grupie Adweb.Jak podaje serwis ScienceDaily.com, pracą fizyka zainteresowała się już internetowa księgarnia Amazon, która planuje jej wdrożenie i praktyczne wykorzystanie.Informacja przygotowana na podstawie publikacji w serwisie http://sciencedaily.com. Related Posts Przeczytaj również!WWW i spam reklamowy to za małoZTE powraca!Zmiana zasad reklamy na Google