Praca zdalnaPróba notebooka: Lenovo ThinkPad Edge > redakcja Opublikowane 24 maja 20100 0 151 Podziel się Facebook Podziel się Twitter Podziel się Google+ Podziel się Reddit Podziel się Pinterest Podziel się Linkedin Podziel się Tumblr Otwieramy pudełko i oczom naszym ukazuje się nieźle zapakowany i zabezpieczony sprzęt. Testowany notebook okazał się być czarno-czerwono-szary, pokryty błyszczącym fortepianowym lakierem na obudowie. Na pierwszy rzut oka konstrukcja jest w stanie przeżyć niefrasobliwe użytkowanie. Może nie sprawia wrażenia tak solidnej jak netbooki z tej samej linii, ale nie wygląda też na filigranową. Coś pomiędzy. Tyle o pierwszym wrażeniu, a co z praktyką?Przemyślana konstrukcjaObudowa testowanego modelu jest w trzech kolorach – czerwonym, srebrnym i czarnym. Czerwona jest pokrywa, srebrne są boczne krawędzie, a czarne wnętrze i spód obudowy. Niektóre linie przypominają MacBooka, ze swoimi obłymi kształtami i zmniejszoną liczbą wyrazistych krawędzi. Intrygującym akcentem jest dioda będąca dosłownie kropką nad „i” w słowie ThinkPad. Całość dobrze się komponuje i sprawia miłe wrażenie, choć nie każdemu spodoba się lakierowana pokrywa. Rzecz gustu.Wrażenia użytkowe Klawiatura przypomina chwaloną przez nas z X100e, z niewielkimi zmianami (zwiększona powierzchnia niektórych klawiszy). Na pewno spodoba się mała waga urządzenia – zaledwie 1,7 kg. Ergonomia została zachowana i nie ma powodów do krytyki. Notebook nie grzeje się w sposób mogący powodować dyskomfort podczas pracy. Problem chłodzenia został rozwiązany w sposób zadowalający. Zastanawia brak napędu CD/DVD. Niby sobie można bez niego poradzić, z uwagi na cenę urządzenia to mógłby się tam znaleźć. Z drugiej jednak strony zwiększyłby niewątpliwie wagę. Zatem coś za coś.Błyszcząca matryca o przekątnej 13,3 cala jest czytelna i dobrze odwzorowuje kolory. Maksymalna osiągalna rozdzielczość to 1366×768 pikseli. Windows 7 również nie sprawia kłopotów, sprzęt szybko działa i wcale nas to nie powinno dziwić patrząc na to co tam upakowano. Cóż więc napędza nowego ThinkPada?Szybko, cicho i z klasąPatrząc na specyfikację komputera, na naszych twarzach zagościł szczery słowiański uśmiech. Z tym komputerem nie musimy się bać ani o filmy w jakości HD, ani o poważniejsze zadania. Testowany egzemplarz producent wyposażył w niskonapięciowy procesor Intel Core Duo 1,30 GHz (SU7300) i 4 GB RAM (DDR III). Oprócz tego mamy do zapełnienia 320 GB (z tego 10 GB na back-up) miejsca na dysku twardym i zintegrowaną kartę graficzną. Ta konfiguracja zdecydowanie poradzi sobie z większością zadań jakie zechcemy mu zlecić, komputer uzyskał 1528 punktów w programie benchmarkowym Geekbench 2.1.6, a to jest naprawdę przyzwoity wynik. W dodatkowym wyposażeniu trzyma rynkowy standard – mamy moduł wi-fi 802.11 b/g/n, 3 porty USB, HDMI, czytnik kart 3 w 1, producent umożliwił również nam połączenie komputera z przewodową siecią LAN.Współczynnik mobilnościCzy może się zdarzyć mobilniejszy notebook od netbooka?W przypadku Lenovo taki się właśnie trafił. Pytania mające na celu, podważenie trzeźwego pojmowania rzeczywistości przez autora tekstu zostawmy na razie. Odpowiedzią jest tutaj bateria. W przypadku Edge, Lenovo dobrze odrobiło lekcje i długość pracy na baterii przekracza znacznie czasy osiągane przez typowe laptopy. Po uruchomieniu trybu oszczędzania energii, notebook bez specjalnych problemów przetrwał pięć godzin pisania z odłączoną elektryczną pępowiną. W przypadku wykorzystania pełnego przyśpieszenia czas ten spadł do ok. 2,5 godziny. Jest to dobry wynik, ale… apetyt rośnie w miarę jedzenia. Mała waga urządzenia i niewielkie wymiary (1,73 kg; szerokość: 322 mm, głębokość: 228 mm, wysokość: 25.40 mm) również przyczyniają się do poprawienia współczynnika mobilności.PodsumowującPlusy: cicha praca duża moc obliczeniowa design dobry współczynnik mobilności niezła ergonomia pracyMinusy:błyszczący lakier na pokrywieKomputer jest ciekawą pozycją na rynku, zdecydowanie nie zabrakło ładnej linii, nie brakuje też mocy w środku. Jeśli chcemy zabrać do domu Lenovo ThinkPad Edge – musimy przygotować się do zostawienia w sklepie 3399 złotych. Jeśli zdecydujemy się na bogatsze wersje niż redakcyjna, czeka nas odchudzenie portfela o 3699 zł, a nawet 4000 zł. Za to patrząc na ceny podobnych jakościowo jabłuszek, nie sposób odmówić tutaj wyższości Lenovo, przynajmniej w kwestii budżetu.Kolejny komputer trafiający na półkę klasy biznes. Jednak zgodnie twierdzimy że to udany sprzęt i nie zdziwi nas jego sukces.ThinkPad T510 – test redakcyjny Related Posts Przeczytaj również!Upiększony komputer biznesowyTest subiektywny: Acer Timeline 3810T, długodystansowiecLenovo W 520 vPro – test subiektywny